W trakcie tej pandemii notujemy wszystkie charakterystyczne cechy wiary religijnej:
1. Praktyki oparte na myśleniu magicznym, które mają przepędzić złe duchy, czy ogółem pozwolić uniknąć jakiegoś zagrożenia (w tym przypadku choroby), jak noszenie maseczek, przestawianie biurka w pracy o metr dalej, których skuteczność nie jest poparta żadnymi dowodami naukowymi (nie mamy tu nawet udokumentowanych korelacji).
2. Wszechobecna groźba kary zarówno w wymiarze osobistym, jak i ogólnoludzkim za niestosowanie się do zasad wiary (która przysparza wyznawców i paraliżuje ich przed porzuceniem wiary).
3. Wiara w cuda, cherry picking. Podnoszenie odosobnionych, słabo udokumentowanych przypadków, często po prostu zbiegów okoliczności, do rangi przykładów reprezentatywnych i dowodów.
4. Proroctwa oparte na fałszywych przesłankach (danych), a zatem z gruntu również fałszywe. Szczególnie popularne w początkowej fazie epidemii, gdy mieliśmy deficyt wszelkich danych, a modele zwracały absurdalne wyniki.
5. Represje i ostracyzowanie osób uznanych za heretyków, którzy zarówno nie stosują się do zasad nowej wiary, jak i głoszą poglądy sprzeczne z powszechną opinią.
6. Narracja pełna niefalsyfikowanych tez, zwłaszcza, jeśli chodzi o początki, z których wywodzi się całą wiarę. Przykład: „wirus przeskoczył na człowieka z jakiegoś nietoperza w Wuhan”, „Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość”.
7. Zapowiedź ponownego przyjścia, typowa w większości religii. Domniemywa się ponownego przyjścia boga, proroka, wirusa, co ma uzasadniać przedsięwzięcie już teraz różnych działań. Niestety wobec braku znajomości progu sezonowej odporności stadnej nawet trzecia fala zachorowań wcale nie jest pewna i możliwe, że nie nastąpi.
Autor: Tomasz Działa